No i oto jestem, mam swojego bloga, mam swoją stronę! Wszystko trochę na dziko, wszystko lekko po omacku, ale działa (chyba) i postanowiłam wyjść już do Was, bo zdecydowanie za długo się do tego zbierałam.
Tyle to trwało, bo widocznie miało tyle trwać. Ale mi odkrycie! Ale to prawda, dopiero dziś jestem pewna o czym chcę pisać i co robić i po co w ogóle mi ten blog i strona. To po pierwsze, a po kolejne, trwało to tyle, bo sama to robię (a przypomnę, że nie miałam w życiu wiele do czynienia z informatyką, poza jednym warsztatem z programowania w linuxsie na cudownym festiwalu o nazwie SLOT, w czasach, kiedy mało kto jeszcze o nim wiedział. Do dziś nie wiem co tam robiłam, chyba to był pomysł w stylu „niech się nauczę czegoś o czym nie mam pojęcia”) .
Nie zadziałało, nie umiem pisać kodów. W niczym. Nawet w podchodach mi trudno. Jedyne co umiem kodować to emocje w obrazach, ale to już nie jest tak bardzo uniwersalny język kodowania, każdy raczej ma swój.
Nie wiem czy to się nadaje na pierwszy wpis, ale chciałabym Wam przekazać, że warto próbować nowych rzeczy, chociażby dlatego, żeby wiedzieć czego się nie chce. A jak już się znajdzie coś, co zaiskrzy, co ciągnie, nie daje spokoju, woła przy zmywaniu naczyń i pojawia się w głowie przed snem, to trzeba za tym pójść.
Trzeba za tym pójść, żeby nie zwiędnąć w środku, żeby pielęgnować swoją duszę, tak duszę. Używam tego zapomnianego dziś słowa i będę to robić często, bo czuję, że zatroszczenie się właśnie o tą część nas pozwoli nam przetrwać w dzisiejszym świecie, nie zgubić się w nim i pokazać naszym dzieciom co robić, by się nie zgubić.
Część ludzi pomyśli pewnie, że jestem dziwna, ale co mi tam, w końcu jestem artystką i mogę! A co! Do tego, że jestem psychologiem raczej się nie przyznaję, bo przecież psycholog jest na cenzurowanym, ma kij zamiast kręgosłupa, nie ma problemów skoro innym pomaga i ma „grzeczne” dzieci. Nie chodzi w podartych spodniach, nie ma tatuaży w widocznych miejscach i nie płacze jak się wzruszy czy wkurzy w miejscu publicznym. W ogóle się nie wkurza i nie krzyczy też, Zabawne nie? No nie. Jak łatwo szufladkujemy ludzi i jakie mamy projekcje co do nich. Chyba, że tylko ja je mam?
Także będę ostrzegam Was, że będę używać słowa, dusza, pewnie będę też używać słowa Bóg. Będę Was nawoływać, do zmiany panującego porządku, jeśli Wam on nie pasuje i do robienia sobie tatuaży jeśli czujecie, że chcecie (żart). Nie mam potrzeby też, żeby moje dzieci były „grzeczne”, a jak się czymś bardzo wzruszę podczas nagrania, pisania, rozmawiania itp., to mogę się bez ostrzeżenia rozpłakać.
Będę Was nawoływać do odmawiania i do kończenia relacji, do kochania swojego ciała, mówienia swoim głosem, posiadania bałaganu, nie mycia włosów i nie wciągania brzucha. Będę Was namawiać, do wyrzucania rzeczy, odpuszczania i robienia czy nierobienia wszystkiego tego, co jest potrzebne, by odblokować naszą kreatywność, by sięgnąć do źródeł naszego człowieczeństwa, by być autentycznymi i żyć świadomie. Wyciszyć natłok myśli, znaleźć swoje miejsce. Poczuć swoją wartość i oglądać się na innych, tylko po to, żeby ich kochać, a nie by patrzeć na siebie ich oczami i przejmować co o nas pomyślą.
To tyle na dziś.
Witajcie na moim blogu.
Niezmiernie się cieszę, że powstał;)