Pisałam ostatnio na moim Instagramie o wybieraniu radości.
Choć czasem nie jest to całkiem łatwe i inne uczucia ładują nam się automatycznie to mamy możliwość wybrać radość. Ten wątek mocno we mnie siedzi i wiąże się z mocno osobistymi doświadczeniami z mojego domu, wiec pewnie jeszcze do niego wrócę, a dziś chcę wrócić do kontekstu w jakim najczęściej przychodzi mi wybierać radość. Nie zawsze mi to wychodzi, ale najczęściej na tym właśnie polu pracuję.
A chodzi mi o dzieci.
Dziś przyszła do mnie myśl, że dzieci są najbardziej ulotną sprawą jaka nam się przytrafia i straszliwym marnotrawstwem byłoby przejście obok tego co akurat dla nas mają. Tak bardzo ostatnio to czuje i wtedy na tej górze śniegu to czułam i dziś siedząc na łóżku patrząc w oczy najmłodszego syna, że najlepsze co mogę zrobić, to być tu i teraz, być obecna, chłonąć, to co mi dają.
Mam poczucie, że najbardziej twórcza jestem wtedy kiedy żywo odpowiadam na to, co akurat w sercu mi gra, co przynosi życie.
To nie znaczy, że nie mam planów ani marzeń, że nie mam ciągot ani lisy zadań. To znaczy, że jestem responsywna, że ciagle dokonuje nowych wyborów i ciagle aktualizuje dane, że sprawdzam na bierząco co mogę a co nie, co będzie dla mnie dobre, co sprawia że się rozwijam jako człowiek, co buduje moją duszę.
I może jest tak, że nie możesz akurat jechać w góry, może akurat nie dasz rady prowadzić super warsztatów i wydaje Ci się, że wszyscy dookoła robią karierę tylko nie Ty, może Twoje płótna leżą przygotowane od tygodnia, a Ty ciagle do nich nie siadasz, może nie składasz nawet prania, bo po prostu nie możesz. Może trzymasz na rękach małe dziecko, może przytulasz albo czytasz starszemu, może jesteś chora, albo opiekujesz się starszym rodzicem, może jesteś zmęczona i potrzebujesz odpocząć. Cokolwiek to jest weź to i bądź z tym, bądź z tym co jest teraz, przyjrzyj się temu czy to jest potrzebne czy nie, czy to jest ważne czy nie, czy chcesz z tym być i w tym być najpełniej jak się da czy zostawić to. Jeśli to nie to, to zastanów się czemu tego nie puszczasz, czemu wciąż w tym tkwisz. A jeśli czujesz, że to właśnie coś co TERAZ przynosi Ci życie, to puść to wszystko co mogłabyś teraz robić, a nie robisz i ciesz się tym co masz.
Porzuć te wszystkie miejsca w których mogłabyś być, te wszystkie osoby, które mogłabyś spotkać, te wszystkie pieniądze które mogłabyś zarobić i wszystkie inne rzeczy, które byś mogła, ale ich nie robisz. A skoro nie robisz, to znaczy że byś nie mogła, bo wybrałaś to co robisz TU i TERAZ.
To nie znaczy, że nigdzie już nie pojedziesz, że nigdy już nie spotkasz tych ludzi i nigdy już nie poprowadzisz tych warsztatów, to jednanie znaczy, że teraz wybierasz to co robisz teraz, a jak wybierzesz inaczej to będzie działo się co innego.
Wydaje się, że to banał? Przestaje się wydawać kiedy zaaplikuje się to do konkretnej sytuacji.
Bądź dobra w tym co możesz, a nie w tym co Ci się wydaje, że byś mogła. Nawet jeśli dziś będzie to poskładanie prania czy gilgotanie dziecka:)
A reszta przyjdzie. W swoim czasie.
Ojjjj Lu, jak Ty do mnie przemawiasz w tym momencie, oj jak bardzo!Dziękuję Ci za nazwanie tego co właśnie czynię tuląc moje absorbujące dziecię i rozpływając się w tym tuleniu pomimo nie robienia masy innych niezbędnych-zbędnych jednak, rzeczy. Bo teraz jest to. Najważniejsze i najcenniejsze. Na tamto przyjdzie czas. Jak dobrze że przypominasz, że tak bardzo to rozumiesz, że mogłam to właśnie przeczytać, zarzucić sobie radość z tego co jest, pomyśleć ciepło o mojej przyjaciółce i wziąć jeszcze głębszy oddech.